Sądzę, że ten post, będzie dla Was wielkim zaskoczeniem, ale postanowiłam go stworzyć z okazji 5-ciolecia istnienia bloga.
Kiedy tworzyłam to miejsce byłam jeszcze studentką i gdyby ktoś wówczas powiedział mi, że kiedyś będę w tym miejscu, w którym jestem obecnie, to pewnie nie uwierzyłabym. A jednak!
Każdy z nas ma marzenia, te większe, mniejsze, bardziej i mniej realne. Często ktoś lub sami sobie mówimy, że marzenia są po to, by je spełniać, że warto je mieć, chociaż z ich realizacją bywa różnie. Ja jakiś czas temu spełniłam jedno ze swoich największych marzeń.
Jaką sytuację mamy w Polsce każdy widzi. Kocham moją Ojczyznę, ale niestety nie potrafiła mi zapewnić stabilnego zatrudnienia, za którym szło by godziwe wynagrodzenie. Miałam pracę, praktycznie do samego wyjazdu robiłam to co kocham, jednak nie mogłam czuć się pewnie. W końcu po wielu miesiącach rozważań, pchana również czynnikami innymi niż-jakkolwiek to zabrzmi-pieniądze- podjęłam decyzję.
I tak oto wylądowałam na... (werble) ISLANDII
Marzyłam by zwiedzić ten kraj od bardzo dawna. Fascynowała mnie dzikość i tajemniczość tej wyspy. Kiedy parę lat temu Asia z bloga styledigger opublikowała cudowną relację z wyprawy na IS skręcało mnie. Potrafiłam co parę dni wracać do tych postów i napawać się tymi wszystkimi świetnymi widokami. Teraz sama poznaję po trochu kapryśną Islandię (w ciągu godziny potrafi padać deszcz, śnieg, grad, świecić słońce, wiać tak, że głowę chce urwać) i jestem nią oczarowana. Nie mogę się doczekać aż w końcu zrobi się cieplej i bardziej zielono (chociaż tu gdzie mieszkam raczej niewiele jest drzew, a zamiast trawy zazwyczaj są skały porośnięte mchem

), by zobaczyć kolejne piękne miejsca.
Ciągle zastanawiam się nad przyszłością bloga. Mam jeszcze trochę zdjęć, które zrobiłam w Polsce, więc pewnie będę je publikować, a potem...? Hm, zobaczymy. Coraz mniej tu osób, pinger zniechęca do aktywności ciągłymi problemami technicznymi, ale mam spory sentyment do tego miejsca. Mam nadzieję, że uda mi się być tutaj. Póki co nawet nie mam zbyt wiele ubrań, dodatków i butów (dacie wiarę, że z Polski zabrałam póki co tylko 2 pary butów, z czego jedną z nich miałam na nogach?

), czekam na paczkę z większością mojej garderoby. Jeżeli chodzi o sklepy na IS, to w stolicy są jedynie 2 (sic!) centra handlowe, które nie robią zbyt dużego wrażenia. Nie ma też wielu sieciówek (szczególnie ubolewam nad brakiem H&M). Mam jednak nadzieję, że dam radę i nie zatracę swojej zakupowej manii
Ok, strasznie dużo pisaniny. Ciekawe czy ktoś przez nią przeszedł. Teraz zapraszam Was na małą porcję zdjęć. Pewnie od czasu do czasu, po jakichś wyprawach będę wrzucać tutaj garść migawek z Islandii.
No i dziękuję, że jesteście tu ze mną już 5 lat! to naprawdę dużo dla mnie znaczy
Gdzieś na półwyspie Reykjanes
Dymiące i śmierdzące Gunnuhver
Trochę w Europie, trochę w Ameryce Północnej, czyli midpoint
Skessuhellir
Reykjanesbaer
Chrapiący pan Troll
Geyser
Wodospady Gullfoss
Stekkjarkot, czyli jak kiedyś mieszkali rybacy
No i na zakończenie ja
Miłego!
Nie możesz dodać komentarza.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować ten wpis.